Psychologia zmiany: dlaczego tak trudno nam się zmienić, nawet jeśli tego chcemy?

Psychologia zmiany: dlaczego tak trudno nam się zmienić, nawet jeśli tego chcemy?

Zmiana to jedno z najczęściej wypowiadanych słów w kontekście rozwoju osobistego. Towarzyszy nam, gdy chcemy schudnąć, lepiej zarządzać czasem, poprawić relacje, wyjść z nałogu, porzucić destrukcyjne schematy, nauczyć się czegoś nowego lub po prostu być bardziej sobą. Intencja zmiany jest obecna w wielu ludzkich decyzjach, noworocznych postanowieniach, przebłyskach motywacji i momentach kryzysu. A jednak coś w nas często sabotuje tę chęć. Coś, co sprawia, że mimo deklaracji i wysiłków wracamy do starych wzorców. Dlaczego tak się dzieje? Dlaczego zmiana – choć pożądana – bywa tak trudna?

Z psychologicznego punktu widzenia, opór wobec zmiany jest czymś zupełnie naturalnym. Ludzki mózg dąży do utrzymania homeostazy – stanu równowagi, znanego i przewidywalnego. Każda zmiana, nawet pozytywna, jest przez nasz system nerwowy traktowana jako potencjalne zagrożenie. To dlatego często odczuwamy lęk nie tylko przed tym, co nowe, ale i przed utratą tego, co znane, nawet jeśli to „znane” nas ogranicza lub krzywdzi. Utrzymanie znanych schematów – nawet szkodliwych – bywa po prostu bezpieczniejsze dla psychicznego „ja”.

Zmiana wymaga energii psychicznej, a ta nie jest zasobem niewyczerpanym. Każdego dnia podejmujemy dziesiątki decyzji, zmagamy się z napięciem, frustracją, zmęczeniem i niepewnością. Jeśli do tego dołożymy próbę zmiany nawyków, sposobów myślenia czy stylu życia, przeciążamy system. To dlatego tak często rezygnujemy z postanowień, kiedy do głosu dochodzą inne stresory. Psychologia mówi tu o tzw. obciążeniu ego – stanie, w którym nasza zdolność do samoregulacji i podejmowania racjonalnych działań jest osłabiona. W tym stanie nawet najbardziej przemyślane plany mogą legnąć w gruzach pod wpływem jednego impulsu.

Zmiana to nie tylko wysiłek fizyczny czy intelektualny. To także, a może przede wszystkim, zmiana tożsamości. Człowiek nie jest jedynie zbiorem nawyków, ale także narracją o sobie – opowieścią, którą tworzy w głowie, by nadać sens własnemu istnieniu. Jeśli przez lata mówił sobie: „taki już jestem”, „nigdy nie byłem wytrwały”, „mam słabą wolę”, „zawsze się poddaję”, to próba zmiany nie dotyczy wyłącznie działań, ale wymaga zakwestionowania całej tej opowieści. A to budzi wewnętrzny konflikt. Nawet jeśli świadomie pragniemy innego życia, podświadomie trzymamy się dawnej narracji, bo daje ona stabilność i spójność tożsamościową.

Psychologia poznawczo-behawioralna zwraca uwagę na tzw. przekonania rdzenne – głęboko zakorzenione sądy o sobie, innych i świecie. To one często sabotują zmianę. Przykładowo, jeśli ktoś wierzy, że „nie zasługuje na szczęście”, to każda próba poprawy jakości życia będzie napotykała wewnętrzny opór. Nie dlatego, że osoba nie chce się zmienić, ale dlatego, że podświadomie czuje, że nie ma do tego prawa. W terapii często pracuje się nad tym, by te przekonania zidentyfikować i zrewidować, ponieważ dopiero wtedy zmiana staje się naprawdę możliwa.

Ważnym aspektem trudności w zmianie jest również ambiwalencja. Często mamy w sobie dwie sprzeczne części – jedną, która pragnie zmiany, i drugą, która boi się jej lub jej nie chce. To naturalne, że nie jesteśmy monolitem. W psychoterapii nazywa się to konfliktem intrapsychicznym. Przykładowo, ktoś może chcieć zerwać z uzależnieniem, ale równocześnie czuje, że substancja, z której korzysta, jest jedynym źródłem ulgi. Inna osoba może pragnąć wyjść z toksycznego związku, ale równocześnie obawia się samotności. Takie konflikty trzeba zobaczyć, zrozumieć i uszanować, zamiast je ignorować – tylko wtedy można znaleźć rozwiązanie, które będzie autentyczne i trwałe.

Nie bez znaczenia jest też nasza przeszłość. Wielu ludzi nosi w sobie ślady wcześniejszych prób zmiany zakończonych porażką. Te doświadczenia zostawiają emocjonalne blizny – uczucia wstydu, rozczarowania, bezsilności. Psychika, by się chronić, może reagować cynizmem lub wycofaniem – nawet zanim spróbujemy czegoś nowego, uruchamia się głos mówiący: „i tak ci się nie uda”. Ten mechanizm ma swoje korzenie w mechanizmach obronnych, które chronią nas przed kolejnym bólem porażki. Niestety, jednocześnie sabotuje możliwość prawdziwego zaangażowania się w zmianę.

Trudność w zmianie wiąże się również z tym, że często oczekujemy natychmiastowych efektów. Jesteśmy niecierpliwi, a nasze umysły działają w ramach logiki „wszystko albo nic”. Jeśli przez kilka dni udało nam się zmieniać nawyki, a potem przychodzi „potknięcie”, od razu traktujemy to jako dowód porażki. Psychologia mówi tu o zjawisku czarno-białego myślenia, które nie pozostawia przestrzeni na błędy i proces. A przecież zmiana to proces – skomplikowany, wielowarstwowy, często wymagający cofania się, zatrzymywania i zaczynania od nowa. Osoby, które potrafią dać sobie prawo do niedoskonałości, mają większe szanse na trwałą zmianę.

Częstym błędem jest także nadmierna koncentracja na celu końcowym zamiast na drodze. Gdy skupiamy się wyłącznie na efekcie – schudnięciu, rzuceniu palenia, napisaniu książki – łatwo o frustrację, gdy droga do celu okazuje się trudna lub żmudna. W psychologii motywacji podkreśla się znaczenie tzw. motywacji wewnętrznej, czyli takiej, która płynie z samego działania, a nie z zewnętrznych nagród. Jeśli zmiana ma być trwała, musi być zakorzeniona w wartościach, przekonaniach i osobistej wizji życia – nie tylko w doraźnych potrzebach.

Warto też zwrócić uwagę na społeczny wymiar zmiany. Często otoczenie nieświadomie sabotuje nasze wysiłki. Bliscy mogą czuć się zagrożeni naszą zmianą, bo zaburza ona znane im schematy relacyjne. Partner może obawiać się, że wraz z rozwojem osobistym oddalimy się od niego. Przyjaciel może żartować z naszej próby odstawienia alkoholu, bo jego picie jest częścią wspólnego rytuału. Psychologowie zauważają, że środowisko ma ogromny wpływ na nasze szanse powodzenia w procesie zmiany – dlatego często mówi się o potrzebie zmiany nie tylko zachowań, ale także kontekstu, w którym one się pojawiają.

Zmiana wymaga również cierpliwości wobec siebie. W społeczeństwie nastawionym na efektywność i sukces trudno przyznać się do trudności, zwłaszcza jeśli dotyczą one czegoś, co „powinno” być łatwe – np. lepszego zarządzania czasem czy rezygnacji z kompulsywnych zachowań. Tymczasem każdy człowiek jest inny, a zmiana nie poddaje się uniwersalnym regułom. Czasem potrzeba tygodni, czasem lat, by dokonać głębokiej przemiany. Psychologia humanistyczna zwraca uwagę na znaczenie akceptacji – nie jako rezygnacji ze zmiany, ale jako punktu wyjścia. Dopiero gdy zaakceptujemy siebie w miejscu, w którym jesteśmy, możemy ruszyć w stronę miejsca, do którego chcemy dojść.

Zmiana często wymaga konfrontacji z lękiem – przed nieznanym, przed porażką, przed byciem ocenionym, przed utratą kontroli. Te lęki są wpisane w ludzką naturę i nie da się ich całkowicie wyeliminować. Można jednak nauczyć się z nimi żyć – nie walcząc z nimi, ale zapraszając je do dialogu. W pracy terapeutycznej często mówi się o tym, że lęk staje się mniejszy, gdy przestajemy przed nim uciekać. Wtedy możemy podjąć decyzję, by działać pomimo lęku, a nie dopiero wtedy, gdy on zniknie.

Psychologia zmiany to nie tylko teoria, ale także praktyka codziennego życia. Zmiana zaczyna się od małych kroków, od decyzji, by nie odrzucać siebie wtedy, gdy coś się nie udaje. Od gotowości, by spojrzeć na siebie z większą łagodnością i zrozumieniem. Od odwagi, by wracać do prób mimo wcześniejszych porażek. Od uważności na to, co się w nas dzieje – bez oceniania, bez pośpiechu, bez iluzji, że wszystko da się zmienić od razu.

Być może najtrudniejszym aspektem zmiany jest zaakceptowanie, że nie wszystko da się zaplanować i kontrolować. Czasem zmiana pojawia się jako efekt uboczny innego procesu – żałoby, zakochania, rozstania, choroby, sukcesu, samotności. Czasem zaczyna się wtedy, gdy przestajemy jej obsesyjnie szukać, a zaczynamy żyć bardziej w zgodzie z sobą. Wtedy coś pęka, coś się przestawia, coś dojrzewa. I to, co wydawało się niemożliwe przez lata, nagle zaczyna być dostępne – nie dlatego, że staliśmy się kimś innym, ale dlatego, że pozwoliliśmy sobie być bardziej sobą.

Rekomendowane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *